Gdy już znajdziesz swoją drogę, nie lękaj się. Miej odwagę popełniać błędy. Rozczarowania, porażki, zwątpienie to narzędzia, którymi posługuje się Bóg, by wskazać nam właściwą drogę.

wtorek, 9 kwietnia 2013

4.

729.

- Paweł.. - wstała, zastępując mu drogą, kiedy chciał wyjść z kuchni. - Wiesz, że dzisiaj wyjeżdża moja mama.. Paweł potrzebuję Cię. Zostań ze mną.. - mówiła powoli drżącym głosem.
- ... - na moment spojrzał w jej oczy, w których dostrzegł łzy. Od razu odwrócił głowę. - Zaraz wrócę. Wieczorem porozmawiamy. - Wyminął ją i po chwili usłyszała tylko zamykające się drzwi.
Usiadła z powrotem przy kuchennym stole. Teraz już nie potrafiła powstrzymać płaczu. Jej mama wyjeżdżała, miała jej bardzo długo nie zobaczyć, a między nią a Pawłem wszystko było inaczej. Nie chodziło już tylko o jej zazdrość. To Paweł był inny. Kiedyś podszedłby do niej, przytulił i powiedział, że kocha. Teraz po prostu wyszedł. Zostawił ją samą, kiedy doskonale widział jak bardzo cierpi.
- Maja, widziałaś może... - Bożena urwała, wchodząc do kuchni i widząc, że dziewczyna płacze. - Majaa.. - przytuliła ją do siebie, głaszcząc po głowie. - Wszystko będzie dobrze.. - powtarzała, starając się przekonać także samą siebie. - Tak będzie najlepiej... Proszę Cię, nie płacz.
- Mamo...
- Wiem.. i przepraszam Cię. Przepraszam, że znowu Cię zostawiam..
- Mamuś.. - wtuliła się mocniej w jej ramiona. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też córeczko..
- Chodźmy, pomogę Ci.. - spróbowała otrzeć łzy, jednak zaraz do oczu napłynęły nowe. To wszystko bolało ją zbyt bardzo, żeby mogła przestać płakać. Wyjazd matki, zachowanie Pawła...
Chciała wziąć się w garść, pokazać mamie, że mimo wszystko da sobie radę. Chojnacka i bez tego miała zbyt dużo zmartwień.
Przeszły do pokoju na piętrze. Zajęła się składaniem ubrań, bezskutecznie walcząc z płaczem. Co jakiś czas ocierała z policzków pojedyncze łzy.
- Paweł wyszedł? - matka, spojrzała na nią kątem oka, wchodząc do pokoju i wkładając kilka bluzek do walizki.
- Musiał coś załatwić... - skłamała i odwróciła się plecami do mamy jednocześnie zaciskając oczy i usta, by ponownie nie wybuchnąć płaczem.
- Chyba musimy się trochę pośpieszyć. Za pół godziny będę musiała wyjść.. - Chojnacka spojrzała na zegarek, jednocześnie wrzucając do walizki kilka ostatnich ubrań. - Pożegnajmy się tutaj... - podeszła do córki, kładąc jej dłonie na ramionach. - Kocham Cię.. - przytuliła ją do siebie - i przepraszam za wszystko.
- Ja też Cię kocham. - Wtuliła się z całej siły w jej ramiona.
- Wszystko się ułoży. Zobaczysz. - Odsunęła ją delikatnie od siebie, spoglądając w oczy.
***
Zamknęła drzwi za matką i oparła się o nie, przymykając powieki. Z oczu wydobywały jej się strumienie łez. Prawie od tygodnia wiedziała, że jej matka wyjedzie, że to jest jedyny sposób na rozwiązanie jej wszystkich kłopotów, ale teraz kiedy Chojnacka już wyszła, wszystko dotarło do niej w 100 procentach. Została sama. Nie miała przy sobie nawet Pawła, do którego mogłaby się przytulić. Powiedział, że zaraz wróci, a minęły już prawie dwie godziny, a jego ciągle nie było. Była pewna, że nadal jest w Milanówku.
***
Wyjeżdżając już z Milanówka, na drodze do Warszawy utknął w ogromnym korku. Do tej pory po upływie ponad półtorej godziny przesunął się zaledwie o kilka metrów.
***
Kiedy uspokoiła się nieco, jej wzrok padł na zdjęcie stojące w salonie na komodzie. Zdjęcie jej i Pawła. Jej mama zawsze bardzo je lubiła. Podeszła do szafki, biorąc ramkę w dłonie. Przez moment wpatrywała się w ich uśmiechnięte do siebie twarze. Tak niedawne czasy, a jej wydawało się jakby minęły wieki. W końcu starła z policzka łzę, odłożyła ramkę zdjęciem do dołu i zamawiając taksówkę, założyła płaszcz i wyszła z domu.
Po półgodzinie stanęła przed drzwiami mieszkania Pawła. Wyjęła z torebki klucze i weszła do środka. Starała się nie rozglądać, nie myśleć o tych wszystkich pięknych chwilach jakie tam przeżyła. Od razu przeszła do sypialni, gdzie z szafy wyjęła walizkę i zaczęła pakować do niej swoje rzeczy. Starała się robić to jak najbardziej automatycznie, jednak nie potrafiła opanować łez spływający po policzkach. Tutaj było jej całe aktualne życie, a teraz sama zdecydowała się to wszystko zostawić. Nie chciała już więcej cierpieć, przeciągając na siłę związek z Pawłem. Od dawna wszystko było inaczej, tak dawno nie mówił jej, że ją kocha. Rozmawiał z nią zupełnie obojętnie i zdawał się zupełnie nie dostrzegać tych wszystkich zmian. Wszystkiego dopełniło jego dzisiejsze zachowanie. Wyszedł, kiedy powiedziała mu wprost jak bardzo go potrzebuje. W tedy zrozumiała wszystko - już jej nie kochał.
***
Kiedy dotarł do Warszawy było już zupełnie ciemno, dochodziła 20. Samolot Bożeny odleciał ponad godzinę temu. Zaparkował pod domem Majki i zapukał do drzwi. Po chwili dziewczyna uchyliła je patrząc na niego bez słowa. Spojrzał w jej zaczerwienione i opuchnięte od płaczu oczy. Wiedział, jak wiele ją ten dzień kosztował. Wiedział również, że sam przysporzył jej bólu, jednak nie potrafił wcześniej zachować się inaczej.
- Przepraszam, był straszny korek pod Warszawą. - Odezwał się w końcu. - Nie wpuścisz mnie? - zapytał po chwili, kiedy nawet się nie poruszyła.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że... - urwała kiedy głos jej się załamał - że nie chcę się więcej oszukiwać. Zabrałam swoje rzeczy z mieszkania. - Wyrzuciła z siebie jednym tchem, wciskając mu w dłoń klucze.
- Co? O czym Ty mówisz? - Spojrzał na przedmiot w ręce i po chwili przeniósł wzrok z powrotem na jej twarz. - Majka!
- To już nie ma sensu. - Odwróciła od niego twarz, walcząc ze łzami.
- Chcesz mi powiedzieć, że to koniec? Maja, nie możesz mnie zostawić! - Ciągle wpatrywał się w jej twarz, kompletnie zdezorientowany, a zarazem przerażony.
- Dlaczego? - spojrzała mu w oczy.
- ...
- No powiedz to! - nie potrafiła już hamować płaczu.
- ...
- No właśnie... - zatrzasnęła drzwi.
***
Siedział w samochodzie. Ciągle nie do końca dochodziło do niego to co wydarzyło się przed chwilą. Ciągle miał przed oczami twarz Majki, kiedy mówiła mu, że to koniec, wyraz jej oczu. Jednak miał wrażenie, jakby to wszystko działo się obok niego, jakby jego wcale nie dotyczyło. Nigdy nawet przez ułamek sekundy nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby stracić Maję. Przecież... kochali się. Był tego pewien, jednak nie powiedział jej tego. Wiedział, że właśnie tych dwóch słów od niego oczekuje, ale nie było go stać na ich wypowiedzenie. Wiedział również, że nie powinien dzisiaj rano wychodzić, zostawiać jej samej, ale jednak czy ta jedna rzecz mogła być powodem, by wszytko przekreślić?
***
Tej nocy prawie w ogóle nie zmrużyła oka. Nie potrafiła przestać płakać. Jednego dnia straciła dwie najważniejsze dla siebie osoby. Pawła wydawało jej się, że bezpowrotnie. Została zupełnie sama w wielkim domu. Nie miała nikogo.
***
Kolejnego dnia, zaraz z rana pojechał do Oazy. Chciał pogadać z Jankiem i wyjechać. Jakoś sobie to wszystko ułożyć, może zrozumieć.
W klubie nie było jeszcze nikogo. W biurze zajął się sortowaniem faktur. Już dawno miał to zrobić. Dochodziła 10 kiedy przyszła Sylwia. Zajrzała do biura, uśmiechając się do Zduńskiego.
- Hej.
- Cześć. - Nawet nie podniósł na nią wzroku znad dokumentów.
- Dzwoniłam do Majki, ale nie odbiera. Jak się trzyma? Pewnie jej ciężko po wyjeździe matki.. - usiadła naprzeciwko biurka.
- Na pewno...
- Paweł? Wszystko w porządku? - spojrzała na niego uważnie.
- Nie. - Wstał i zszedł na dół, nie zwracając na nią żadnej uwagi. Nie chciał rozmawiać o tym wszystkim co się stało. Nie miał ochoty słuchać kazań i dobrych rad od wszystkich.

Kiedy tylko Janek przyszedł do pracy, od razu poszedł za nim na górę.
- Możemy pogadać? - usiadł na miejscu zajmowanym wcześniej przez Sylwię. - Potrzebuję urlop.
- Jaki urlop? Teraz? Paweł co ci strzeliło do głowy?
- Po prostu muszę wyjechać. Chociaż kilka dni..
- Zduński, Zduński.. - pokręcił głową ze zrezygnowaniem. - Jedź i zejdź już mi z oczu. I pozdrów Majkę! - zawołał jeszcze za nim.
***
Zaraz po pracy Sylwia postanowiła wybrać się do Majki. Miała przeczucie, że coś jest nie tak. Paweł nie zachowywał się normalnie, coś musiało się stać. Była też przekonana, że wyjeżdżał sam.
Podeszła do drzwi domu Chojnackiej i zapukała energicznie. Przez dłuższy czas nie było żadnej reakcji.
- Majka, to ja! Wiem, że tam jesteś! - zawołała, pukając jeszcze raz.
***
Słysząc pukanie, podeszła do drzwi, jednak nie otworzyła. Bala się, że to może być Paweł. Nie chciała się z nim widzieć. Nie miała na to w ogóle siły. Ta sprawa była dla niej zamknięta. W ogóle już się z nią nie liczył.
Dopiero kiedy usłyszała głos Sylwii, drżącą dłonią przekręciła zamek i otworzyła drzwi.
- Maja.. - dziewczyna od razu przytuliła ją do siebie, przelotnie spoglądając na jej twarz.
- Dobrze, że jesteś.. - wyszeptała, połykając łzy i wtulając się w ramiona przyjaciółki.
- Chodźmy do środka. - Odsunęła ją od siebie i zamknęła za sobą drzwi. Zrobimy herbaty i opowiesz mi co się stało. Bo coś się stało prawda? - Spojrzała na nią uważnie. - Nie chodzi tylko o wyjazd Twojej mamy?
Maja usiadła przy kuchennym stole i utkwiła wzrok za oknem.
- Sylwia... - przeniosła spojrzenie na przyjaciółkę - ja jestem sama. Nie mam już nikogo..
- Mała o czym ty mówisz? - Spojrzała na nią ciepło. - Masz przecież Pawła.. - Zaryzykowała. - I twoja mama na pewno wróci. Zobaczysz.
- Powiedziałam Pawłowi, że to koniec między nami... - wyrzuciła z siebie i rozpłakała się na dobre.
- Co? Majka... - Nic nie rozumiała z tego wszystkiego. - Co się stało?
- On mnie już nie kocha..
- Co takiego? Kocha cię jak nikogo! Maja... - przesiadła się na krzesło obok dziewczyny, przytulając ją do siebie. - Już, uspokój się.. Opowiedz mi wszystko spokojnie...
- ... - Odsunęła się, próbując otrzeć łzy. Przymknęła na moment oczy, usiłując się uspokoić. - Wiesz.. - wzięła głęboki oddech - wiesz jak było od dawna. Wszystko było inaczej. Paweł więcej czasu poświęcał jej niż mi. Zupełnie się ode mnie odsunął..
- Majka..
- Wiem. Ale wczoraj, kiedy tak bardzo go potrzebowałam, kiedy... - spuściła głowę, ścierając łzy z policzków - kiedy prosiłam go, żeby był ze mną... po prostu wyszedł. Pojechał do Milanówka. Kiedy przyjechał wieczorem i powiedziałam mu wszystko... chciał mnie przekonać, ale... ale nie powiedział, że mnie kocha. Ja już nawet nie pamiętam, kiedy tak po prostu mnie przytulił... - położyła głowę, na ramieniu Sylwii  zamykając oczy, z których wydobywały się łzy.
- ... - przytuliła ją do siebie, nic nie mówiąc. Nie miała pojecia co mogłaby jej powiedzieć, jak pocieszyć. To wszystko nie chciało jej się mieścić w głowie. Przecież tak bardzo z Pawłem się kochali. Wiedziała, że ostatnio dużo czasu spędzał z Magdą, pomagał jej, że Majka była zazdrosna, ale nigdy nie uwierzyłaby, że Paweł przestał ją kochać.
***
Usiadła na kanapie obok Majki, stawiając na stoliku kubek z herbatą.
- Lepiej? - Spojrzała na nią uważnie, uśmiechając się.
- Mhm... Dobrze, że przyszłaś. Dziękuję.
- Co chcesz robić dalej? - zapytała powoli.
- Nie wiem. Nic nie wiem. - Odpowiedziała, podciągając kolana pod brodę. - Nie mam nawet siły, żeby o tym wszystkim myśleć. Mecenas dzwonił dzisiaj rano, że mama dotarła na miejsce, że ma mieszkanie... Mi jej już tak strasznie brakuje.. i w ogóle nie mogę się z nią skontaktować..
- To wszystko minie. Wszystko z czasem się ułoży i twoja mama wróci do domu. Zobaczysz. A...
- A Paweł to rozdział zamknięty w moim życiu. - uprzedziła pytanie przyjaciółki.
- Maja.. powinniście się spotkać i spokojnie porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko..
- Po co? Ja już nie mam siły do tego wracać. Znasz go i też dobrze wiesz, że nikogo nie pokocha tak jak ją.
- Znam go i wiem, że jeszcze nikogo nie kochał tak jak Ciebie głuptasie. To wszystko co mówisz, jest dla mnie niewyobrażalne. Maja obiecaj, mi że to wszystko sobie jeszcze przemyślisz.. Że zgodzisz się na spotkanie..
***
Przez kilka kolejnych dni Sylwia często odwiedzała przyjaciółkę, która ciągle była w fatalnej formie. Każda myśl o Pawle, o wyjeździe mamy, powodowała łzy pojawiające się w jej oczach. Ciągle nie potrafiła pogodzić się z tym wszystkim.
***
Nie zauważył nawet kiedy minęło kilka ostatnich dni. Właśnie wracał do domu z gór. Przez cały pobyt tam dużo myślał o Majce, o nich, jak to się wszystko potoczyło. Wiedział, że nie był bez winy. Oboje nie byli. Podjął decyzję, że musi spróbować spotkać się z Majką, porozmawiać. Wyraźnie widział też teraz jak przecież bardzo ją kocha. Bał się tylko, czy nie jest za późno. Czy nie skrzywdził jej za bardzo ....

Kiedy dotarł do Warszawy, było po 16. Nie chciał dzwonić do Majki, bo pewnie i tak by nie odebrała. Postanowił do niej pojechać. Po kilkunastu minutach zaparkował pod jej domem. Wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi.
Maja przekonana, że to Sylwia natychmiast zbiegła na dół i otworzyła.
- Co.. Co Ty tu robisz? - spojrzała na niego zaskoczona. -Po co tu przyszedłeś?
- Majka, musimy porozmawiać. Trosze..
- Nie chcę tego słuchać. - Chciała zamknąć drzwi, ale je przytrzymał.
- Maja. Tylko jedna rozmowa..
- Nie! Nie przychodź tutaj więcej! - W końcu zamknęła drzwi i opierając się o nie czołem, rozpłakała się.
***
Tego się obawiał. Że nie będzie chciała z nim w ogóle rozmawiać. Od razu zwrócił uwagę, że nie wyglądała najlepiej. Musiała to wszystko bardzo przeżywać. Z resztą doskonale ją znał, była tak bardzo wrażliwa.
Rozejrzał sie dookoła bezradnie. Nie wiedział co dalej. Jak ma ją przekonać... W końcu oglądając się ostatni raz na drzwi, odszedł w stronę samochodu. Wsiadł do środka i odjechał w stronę 'Oazy'.

- Cześć. - Wszedł do środka i mijając Sylwię, odwiesił kurtkę na zapleczu.
- Paweł, gdzie Ty byłeś? - poszła za nim. - Dzwoniłam do Ciebie.
- W górach. Nie było zasięgu. - Odpowiedział i stanął za barem, sprawdzając wszystko.
- Paweł! Możesz przez chwilę na mnie spojrzeć i mnie posłuchać?! - nie wytrzymała w końcu. Zachowywał się prawie identycznie jak Maja.
- O co ci chodzi?
- A jak myślisz? Majka powtarza mi ciągle to samo. Może Ty mi powiesz, co się z Wami stało? Co Ty najlepszego zrobiłeś?
- O to chodzi, że nie wiem.. - wzruszył bezradnie ramionami, odwracając wzrok.
- Paweł do cholery bądź mądrzejszy i weź się w garść! Przecież się kochacie! Majka jest moją przyjaciółkę i nie mogę patrzeć jak się z tym wszystkim męczy. Potrzebuje cię..
- Nie chce mnie widzieć..
- Paweł... - spojrzała na niego bezradnie. - Nie odpuszczaj!

Wiedział, że Sylwia ma rację. Zależało mu, więc powinien walczyć o Majkę. Pokazać jej, że dalej kocha ją tak jak kiedyś.
Kolejnego dnia, znowu pojechał pod jej dom. Tym razem nie otworzyła. Wyjął komórkę i wybrał jej numer. Też nie odebrała.
- Majka! - zawołał, pukając jeszcze raz.
W końcu napisał do niej sms'a - "Wiem, że jesteś w środku i nie odejdę stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz. Paweł."

Po prawie 15 minutach, usłyszał kroki po drugiej stronie i drzwi się uchyliły.
- Nie możesz dać mi spokoju? - Spojrzała na niego przelotnie. Od razu w jej oczach zauważył malujący się żal.
- Maja, wysłuchaj mnie! Kilka minut...
Sięgnęła po płaszcz i wyszła na zewnątrz.
- Masz 5 minut. - Spojrzała na niego starając się zachować obojętność.
- Ostatnio przemyślałem sobie to wszystko.. - zaczął, próbują złapać jej spojrzenie. - Wiem, że zachowałem się jak ostatni dupek. Nie powinien był wychodzić, zostawiać Cię samej. Przepraszam Cię.
- To wszystko? - zapytała odwracając od niego głowę.
- Majka, kocham Cię! - podszedł do niej bliżej.
- To dlaczego nie powiedziałeś mi tego w tedy?! - spojrzała na niego oczami pełnymi łez. - Dlaczego odsunąłeś się ode mnie i zostawiłeś mnie samą, kiedy tak strasznie Cię potrzebowałam? Dlaczego wolałeś pojechać do niej... - rozpłakała się.
- ... - Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Wszystko co mu zarzucała było prawdą, popełnił tyle błędów.. - Maja.. ja wiem.. pogubiliśmy się w tym wszystkim, mnóstwo razy zawiniłem, ale... jednego jestem teraz pewien. Naprawdę Cię kocham i zrobię wszystko, żeby Cię odzyskać. - Chciał dotknąć jej ramienia, ale od razu się odsunęła. - Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie...
- A ja z Tobą.. - wyszeptała.
- ... - przymknął oczy, odwracając twarz.
- Paweł ja nie jestem głupia. - Wyszeptała przez łzy. - Daruj sobie to wszystko. Nie kochasz mnie już.
- ... - Spojrzał na nią gwałtownie. Tak cholernie zabolało. Nigdy nie pomyślał, że powie mu coś takiego... - Maja..
- Nie przychodź tutaj więcej. - Zniknęła za drzwiami.
Stał ciagle w tym samym miejsc. Nigdy nie przypuszczał, że może od niej usłyszeć coś takiego. Że to wszystko co się działo mogła tak odbierać, że mogła myśleć, że przestał cokolwiek do niej czuć, że wolał spędzać czas z Magdą.. Zawsze obiecywał sobie, że nigdy jej nie skrzywdzi, a teraz.. tak strasznie cierpiała.

Usiadła na kanapie nawet nie zdejmując płaszcza i wtulając się w poduszkę zaniosła się płaczem. W życiu nie myślała, że dojdzie mnie nimi do takiej rozmowy, że powie mu takie słowa. Nigdy wcześniej nie myślała też, że to może tak bardzo boleć.
***
Po jakimś czasie odszedł, bo co mógł zrobić? Nie wrócił jednak do domu. Trafił do parku. Usiadł na ławce, przymykając oczy. Ciągle słyszał jej zapłakany głos "Dlaczego wolałeś pojechać do niej... Nie kochasz mnie już.". W jego oczach wbrew jego woli pojawiły się łzy. Tak strasznie ją kochał, ale jednak swoim zachowaniem pozwolił, że w to zwątpiła, że uwierzyła, że inna jest od niej ważniejsza.
***
Obudził się bardzo wcześnie. W ogóle nie potrafił spać. Ciągle myślał o Majce, co jeszcze może zrobić. Im bardziej rozumiał to co się stało, tym bardziej czuł się bezradny. Po upływie prawie godziny wstał w końcu. Przeszedł do kuchni i zaparzył sobie kawę. Kiedy usiadł przy stole, jego wzrok padł na kalendarz.
- Jedenasty.. - wyszeptał do siebie. Coś mu to mówiło, jednak nie potrafił sobie przypomnieć co wydarzyło się tego dnia. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to rocznica śmierci ojca Majki. Była teraz zupełnie sama i to w dodatku w taki dzień. Wiedział, że nie może na to pozwolić.
Dopił kawę i wyszedł z mieszkania.

Podjechał pod cmentarz. Wiedział, że ją tam zastanie. Wysiadł z samochodu i skierował się w jedną z alejek. Tak jak się spodziewał stała nad grobem swojego ojca. Powoli podszedł i zatrzymał się za nią.
- Maja... - odezwał się w końcu.
Odwróciła się gwałtownie. Na jej twarzy dostrzegł pojedyncze łzy.
- Mówiłam, że nie chcę Cię widzieć. Po co przyszedłeś? I to tutaj.. dzisiaj...
- Bo nie powinnaś być sama i.. kocham Cię. Możesz mi nie wierzyć, ale tak jest i nie odejdę stąd.
Odwróciła się od niego, przenosząc znowu swoje spojrzenie na nagrobek. Nie miała nawet się z nim kłócić.
Stał wpatrując się w nią. Cała drżała. Płakała. Zrobił jeszcze jeden krok do przodu i niepewnie położył dłoń na jej plecach. Objął ją ramieniem. Poddała się jego dotykowi, przywierając do jego torsu. Zaraz jednak odsunęła się gwałtownie i odeszła szybkim krokiem. Poszedł za nią.
Zatrzymała się za bramą.
- Dlaczego nie dasz mi raz na zawsze spokoju? Nie chcę się już oszukiwać. Nie mam na to siły! Zrozum to i zostaw mnie!
- Majka, nie! Kocham Cię! Zraniłem Cię wiele razy, pozwoliłem, żebyś zwątpiła we mnie, teraz dopiero dostrzegam swoje wszystkie błędy i wiem, że nigdy więcej już ich nie mogę popełnić. Maja, Ty jesteś dla mnie wszystkim, ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.. Błagam Cię, uwierz mi ten ostatni raz. Uwierz, że Cię kocham i że nie ma nikogo ważniejszego od Ciebie. Magda jest tylko moją przyjaciółką, przepraszam, że pozwoliłem, żebyś myślała inaczej.. Przepraszam za wszystko.
- Paweł.. - pokręciła głową. Chciała coś jeszcze dodać ale jej nie pozwolił.
- Maja, nikogo nie kochałem tak jak Ciebie! Spójrz - chwycił jej dłoń - pamiętasz co Ci powiedziałem dając ten pierścionek? Że jestem wyłącznie Twój, że od tej pory w moim życiu jesteś tylko Ty. I nic się w tej kwestii nie zmieniło. Kocham Cię i chcę spędzić swoje życie tylko z Tobą. Proszę uwierz mi. Powiedz coś.. - Spojrzał w jej oczy pełne łez.
- ....
- Już nigdy nie pozwolę, żebyś płakała przeze mnie. - Wyciągnął dłoń. Nie cofnęła się. Delikatnie dotknął jej policzka, ścierając łzy. - Jeśli tylko mi wybaczysz, jeśli... będę najszczęśliwszym człowiek na świecie.
Nagle z całej siły, jak tylko mogła najmocniej wtuliła się w jego ramiona, wybuchając płaczem.
- Maja... - przytulił ją, muskając ustami głowę. W jego oczach też pojawiły się łzy.
***
Siedziała na kanapie, zastanawiając się nad tym wszystkim. Co stało się kilka dni temu, co dzisia usłyszała od Pawła i co wczoraj mu powiedziała...
Wszedł do salonu, stawiając przed nią kubek z herbatą i usiadł obok. Wiedział, że jeszcze nie jest po sprawie, ale cieszył się, że dopuściła go do siebie, że nie skreślała go kategorycznie. Czuł, że ma szansę, żeby wszystko naprawić.
Po chwili wstała, podchodząc do okna. Przez chwilę stała patrząc w dal.
- Przepraszam.. - wyszeptała, nie oglądając się nawet na niego.
- Za co? - odwrócił się w jej stronę.
- Za to, że.. - wzięła głęboki oddech, przerywając na moment - że powiedziałam, że mnie nie kochasz. Może zbyt łatwo Cię osądziłam..
- Maja.. - podszedł do niej i oparł się plecami o parapet. - Nie przepraszaj. Owszem, zabolało mnie to, ale chyba właśnie dzięki temu to wszystko do końca zrozumiałem, spróbowałem spojrzeć na to wszystko z Twojej perspektywy. Chciałem zrozumieć dlaczego właśnie tak powiedziałaś.. Masz rację, nie byłem w porządku, myślałem, że dla Ciebie to wszystko musi wyglądać tak jak dla mnie, że nie powinnaś mieć do mnie żadnych pretensji. Dlatego nie rozumiałem, dlaczego miałaś mi za złe to, że pomagam Magdzie. Powinienem, z Tobą rozmawiać, a przede wszystkim Cię słuchać. Przepraszam. - Spojrzał na nią kątem oka.
- A ja.. ja naprawdę się starałam, próbowałam Cię zrozumieć, zaakceptować, że Magda jest Twoją przyjaciółką, tylko ciężko było mi myśleć o tym wszystkim  wiedząc co Was kiedyś łączyło. I nie chodzi tutaj o to, że Ci nie ufam.. - spojrzała mu w oczy - bo ufam. Tylko.. - odwróciła wzrok, próbując znaleźć odpowiednie słowo - tylko to było silniejsze ode mnie. Wiem, że trudno było ze mną wytrzymać. Przepraszam. - ponownie podniosła na niego swoje załzawione spojrzenie, ledwie panując nad drżeniem głosu.
- Teraz już to wiem. - Uśmiechnął się do niej delikatnie. Tak bardzo lubiła kiedy się uśmiechał.. w tedy w jego oczach pojawiały się takie wesołe iskierki.
- ... - Przymknęła powieki spod, których wydostały łzy. Podeszła do fotela i usiadła. - Wiesz kiedy najbardziej zwątpiłam? - Podniosła na niego swoje spojrzenie  - Co było najgorsze? Kiedy wyszedłeś.. kiedy.. - przerwała kiedy głos jej się załamał - kiedy zostawiłeś mnie z tym wszystkim i pojechałeś do Milanówka.
- ... - podszedł do niej i kucnął obok fotela. - Wiem. Wiem Maja. To był mój najgorszy błąd. Nie potrafiłem w tedy z Tobą rozmawiać.. Przepraszam Cię za to wszystko.. Teraz wszystkiego jestem pewien. Jestem pewien, że kocham tylko Ciebie i nie chcę Cię stracić.
- ... - przez dłuższą chwilę milczała, walcząc ze łzami, które nieustannie zbierały się w jej oczach i spływały po policzkach. - Paweł.. to wszystko co teraz mówisz, to jest naprawdę dla mnie bardzo ważne - spojrzała na niego, załzawionymi oczami - bo szczerość jest najważniejsza  ale wiesz co dla mnie znaczy o wiele więcej? To że jesteś, że.. - przerwała nie mogąc mówić dalej - chociaż dla mnie wszystko było skończone, Ty nie odpuściłeś i co najważniejsze... chciałeś mnie zrozumieć...
- Majka.. - wyciągnął do niej rękę.
- Poczekaj.. To wszystko gdzieś ciągle we mnie jest i boli, ale.. powiedziałam, że nie chcę się więcej oszukiwać i... teraz też nie mogę tego robić. - Spojrzała w jego oczy. - Kocham Cię, tak strasznie Cię kocham.. - wyszeptała wtulając się w jego ramiona.
- Ja Ciebie też. - Przytulił ją z całej siły. - Ale nie płacz już Kochanie, proszę.. - odsunął ją delikatnie i ujmując jej twarz w dłonie, starł jej łzy. - Obiecuję Ci, że już nigdy Cię nie zostawię, że...
- Nie obiecuj.. - przerwała mu szeptem - po prostu już tego nigdy nie rób. - Objęła jego szyję i ponownie wtuliła się w niego.

Oboje mieli poczucie jakby wrócili do domu z bardzo długiej podróży. Tak bardzo brakowało im swojej obecności, ciepła.. Bali się, że w życiu może ich spotkać jeszcze nie jedno, ale teraz było najważniejsze, że byli, że większość nieporozumień została wyjaśniona i doszli do wspólnego wniosku - kochali się.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz